totalna demolka...
Witajcie, jako że we wtorek przychodzi do nas ekipa to trzeba było juz dokonywać rozbiórki pietra. Termin padł na dzisiaj. Ja, szwagier, teść i wujek z traktorem. Kibice: żona i córka. Zaczęło się niepozornie. Od rana padał deszcz, żona zadzwoniła do brata żeby moze nie przyjeżdżał. Ja odwołałem traktor i poranek sennie spedziliśmy przy kawie. Około południa deszcz zamienił się w mżawkę, więc postanowiłem chociaż rozebrać komin. Kiedy zobaczyłem ile jest z tego gruzu zadzwoniłem po wujka z ciągnikiem i przyczepą. W międzyczasie przestało padać i przyjechali szwagier z teściem. Praca zaplanowana była na dwa dni. Dzisiaj cały dzień i w poniedziałek. Co udało nam się zrobić dzisiaj przez popołudnie. Popatrzcie sami:
godzina 13:18
godzina 14:01
Godzina 14:24
godzina 14:35
godzina 14:44
godzina 15:06
godzina 15:57
godzina 16:13
godzina 16:45
godzina 17:28
godzina 18:14
godzina 18:49
godzina 19:58
Zrobiliśmy wszystko co zaplanowane na dwa dni przez jedno popołudnie. Zostaje tylko uporządkowanie desek z dachu na poniedziałek. Jesteście z nas dumni? Fotoreporter: małżonka. W czerwonych spodniach: ja:)
Pozdrawiamy serdecznie wszystkich blogowiczów.