Witam wszystkich odwiedzających naszego bloga. Własnie zaczynamy nasze zmagania z przebudową domu. "Nasze" czyli moje(Romek), mojej małżonki Asi i córki Zosi (3 miesiące). Jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli to uprawomocnione pozwolenie na budowę będziemy mieli na początku kwietnia.
Co jest przedmiotem naszych działań. Otóż dom po moich dziadkach, dom w którym Ci dziadkowie mnie wychowali, dom w którym spędziłem najszesliwsze chwile w życiu. Dom ten nazwałbym "poklejoną kostką" z początku lat 60tych. Niektórzy z pewnością powiedzą pod nosem "remontuje ruderę". Ale taki już jestem, romantyk, artysta, sentymentalista:)
Dziadkowie nie mieli pieniędzy zeby inwestować w dom. Dziadek zmarł gdy miałem 8 lat więc babcia cudem z emerytury mnie wychowała i wykształciła. Babcia zmarła w 2004 roku. Mam nadzieję, że dam radę przebudować ten dom tak, by wyglądał jak ten wyimaginowany w długich rozmowach z babcią. Na razie wygląda to jak na zdjęciach. Cegła z rozbiórek bombardowanego Wrocławia. Fundamenty do wzmocnienia (pracuję nad tym od tamtego roku i na wiosnę skończę). Po przebudowie dach miał być dwuspadowy, bez większych fajerwerków, okna dachowe, użytkowe poddasze. Najważniejsze w tym wszystkim jest przekonanie, ze wszystko co robimy robimy dla siebie i u siebie.
A taką koncepcje przedstawił nam pan projektant. Po kilku zmianach i przemyśleniach zgodziliśmy się:
Najważniejszą zmianą w koncepcji było wyrównanie kątów połaci dachowych, co sprawiło, że budynek nie będzie wyglądał tak jakby się przechylił. Zmieniliśmy też trochę układ pomieszczeń, ale stwierdzam, że na mój gust pan projektant się spisał.
Wiele z prac chciałbym wykonać sam, więc budowa nie będzie raczej szła z kopyta. Najgorsze w przebudowie będzie zgranie murarzy z cieslą i dekarzem...cały czas o tym myślę. Jak zrobić, by rozebrać, pobudować i nie czekać miesiącami na dach. Acha najważniejsze. Zapomniałem dodać, że my tam cały czas mieszkamy...hahhaha.
Pozdrawiam wszystkich...R.