Ciężki piątek - sprzątanie strychu. Czy ktoś wie ile rzeczy może być na strychu po 40-letnim chomikowaniu? Jeśli tak, to na pewno będzie świadomy ile czasu i wysiłku może kosztować wysprzątanie tego wszystkiego. Zajęło mi to wiele wolnego czasu, ale w piątek skończyłem:)
Cięzka sobota - Od rana robiłem miejsce na...gruz:) Gruzu będzie bardzo dużo, bo jak wcześniej wspominałem do rozbióki są schody na zawnątrz, 20 m2 stropu i całe piętro (strych) czyli 30mb ściany wysokiej powyżej 2m. Tak więc przygotowałem około 60m2 powierzchni do jego składowania. Po południu zająłem się schodami. Zaopatrzyłem się wcześniej w młot udarowy z funkcją wyburzania. Nie jest to typowy młot do wyburzeń, który nie ma funkcji obrotu. Ja kupiłem najmocniejszy jaki był którym można też wiercić (zawsze może się potem przydać taka cięzka wiertarka). Oczywiście jako nieprofesjonalista i że jest to sprzęt tylko na moja budowę starałem się zbytnio nie przesadzić z ceną:) Zacząłem rozbijać schody o 15:00 skończyłem kiedy żona wróciła z córką do domu, czyli około 19:00 (przy zasypiającycm 7miesięcznym dziecku nie mogłem wyburzać:) ). Czyli 3 i pół godziny pracy z przerwą na kawę. Szło nieźle, zresztą zobaczcie sami na zdjęciach. Myślę, że gdybym miał jeszcze z godzinkę to "położyłbym" te schody. Po wszystkim wywózka gruzu żeby można było przejść do domu.
Dzisiaj ciężka niedziela - Wzdymy na dłoniach, siniaki na nadgarstkach, bolące mięśnie, trzęsące się ręce:) Wczoraj jak córka zasnęła, przymocowaliśmy z żoną na budynku Tablicę informacyjną, więc zaraz idę popatrzeć jak sobie wisi. To jakoś mnie pokrzepia w tych bólach:)))